Gdy zmarli przynoszą prezenty… O Święcie Zmarłych na Sycylii
Ciao!
Jeżeli byliście we Włoszech w lecie, być może trafiliście na liczne lokalne święta, festyny i procesje. Nie jest to trudne, bo Italia tradycjami stoi; każde miasteczko czci swojego patrona, często sięgając po wielowiekowe tradycje i rytuały. Dzisiaj natomiast opowiem Wam o pewnej szczególnej tradycji, która mnie niesamowicie rozczula i zachwyca, choć jest już coraz rzadziej praktykowana.
Tradycja ta wcale nie jest związana z dniami letnich upałów i wakacyjnego lenistwa, ale z początkiem listopada, a dokładniej z dwoma świętami, zaczynającymi miesiąc: Ognissanti (można także spotkać nazwę: Tutti i Santi), czyli Wszystkich Świętych oraz La Festa dei Morti (Święto Zmarłych, czyli Dzień Zaduszny – 2 listopada).
Ostatnimi laty, podobnie jak w Polsce, olbrzymią popularnością cieszy się na Półwyspie Apenińskim Halloween, ale nim w Italii zadomowiło się na dobre to anglosaskie święto, istniały tam liczne lokalne tradycje, związane z upamiętnianiem swoich blisich zmarłych. Wiele regionów do dziś przygotowuje na ten okres specjalne słodycze (o ich nazwach znajdziecie więcej pod koniec artykułu). W przeszłości kultywowano też różne tradycje, związane z tym okresem w roku.
Jednym z miejsc szczególnych, na rytualnej mapie, Włoch jest Sycylia. Tam smierć nigdy nie była wypierana ze świadomości, wręcz przeciwnie, towarzyszył jej rozbudowany porządek tradycji i zwyczajów. Przejawy tego południowego podejścia do przemijania można odnaleźć na Wyspie w licznych miejscach i wydarzeniach. Zapewne jednym z nich jest także sposób, w jaki przeżywane są tam pierwsze dni listopada. Nie kojarzą się one bowiem Sycylijczykom tylko z nostalgią i zadumą, ale także z kolorami, zapachami i radosnym wspominaniem bliskich.
Na tej największej włoskiej wyspie wieczorem w dzień Ognissanti dzieci chowały pod swoimi łóżkami koszyk. W nocy, gdy wszyscy domownicy spali, przychodzili do domu bliscy zmarli z rodziny, dyskretnie wyciągali dziecięce koszyki i wypełniali je słodyczami, a czasem także większymi prezentami. Na koniec chowali podarunki w innej części domu.
O poranku dnia następnego, czyli w Festa dei Morti dzieci musiały ów prezent (nazywający się po sycylijsku u cannistru) od zmarłego dziadka, czy babci odnaleźć. A gdy już im się to udało… należało pójść na cmentarz podziękować za podarunek!
A skąd zmarli wiedzieli, co przynieść? Oczywiście z napisanego do nich wcześniej przez dzieci listu! Często taki list zanoszono kilka dni wcześniej na cmentarz, żeby zmarły miał czas się z nim zapoznać (można się tylko domyślać, że skoro już dziecko przed świętem na cmentarz wpadło, to zapewne rodzice skwapliwie korzystali z jego pomocy przy przedświątecznych cmentarnych porządkach).
Andrea Camilleri, jeden z najbardziej znanych Sycylijczyków ostatnich dziesięcioleci, opowiada o tym, jak zapamiętał ten zwyczaj ze swojego dzieciństwa. Posłuchaj!
Często w dniach poprzedzających święto w sycylijskich miastach odbywały się targi, la fiera dei morti, na których dzieci mogły pooglądać, co też chciałyby w tym roku otrzymać od bliskich zmarłych. Na targach tych, poza licznymi zabawkami, dominowały słodkości, które są nieodłączną częścią każdych sycylijskich świąt. Te, przynoszone przez zmarłych również nie były przypadkowe.
Bajecznie kolorwa sycylijska frutta martorana
Na Sycylii, a w szczególności w okolicach Palermo i Trapani, przygotowywano na te dni (i przygotowuje się nadal, już teraz na całej wyspie, a nawet w nieodległej Kalabrii) m.in. owoce, które wyglądają niczym prawdziwe, choć ulepione są z masy marcepanowej! Nazywają się one frutta martorana i pierwotnie były związane z jednym z palermitańskich kościołów, znanym właśnie pod nazwą La Martorana (jego oficjalna nazwa to Santa Maria dell’Ammiraglio). Owoce zyskały nazwę od kościoła, ponieważ to przy nim znajdował się klasztor, w którym mieszkały siostry przygotowujący te słodkości.
A z genezą frutta martorana również związana jest pewna legenda…
La Martorana w Palermo
Klasztor benedyktynek, przy kościele Martorana, słynął bowiem z pięknego ogrodu, w którym rosły liczne drzewa owocowe. Pewnego późnojesiennego dnia siostry otrzymały niespodziewaną wiadomość, że odwiedzi je sam król, ciekaw zobaczyć na własne oczy ów przebogaty ogród. Ale przecież była jesień! Na drzewach i różanych krzakach pozostały pojedyncze liście, a nie bujne kwiaty czy kiście owoców. Cóż zrobić, żeby nie zawieść króla? – zastanawiała się matka przełożona. Rozwiązanie podsunęła siostra kucharka. Masa migdałowa, zmieszana z miodem, której siostry używały pichcąc swoje smakołyki, jest nie tylko smaczna, ale i bardzo plastyczna. Wystarczy uformować z niej dowolny kształt, przyozdobić i zostawić do wysuszenia. W ten sposób można udekorować drzewa wszelkimi owocami!
Gdy król zobaczył ogród, pełen dorodnych i kolorowych owoców, oniemiał. Wszystkie inne ogrody w Palermo były wtenczas szare i smutne, a tutaj panował prawdziwy urodzaj. Władca, oczarowany bogactwem i kolorami, sięgnął po pomarańcz i dopiero chcąc obrać ją ze skorki, zorientował się, że nie był to prawdziwy owoc. Posmakował, roześmiał się i zachwycony smakiem migdałowej masy, stwierdził, że to zaiste prawdziwa pasta reale, królewskie ciasto. Od tego to czasu, jak chce legenda, migdałową masę, będącą podstawą wielu południowowłoskich słodkości nazywa nie tylko pasta di mandorle, ale również pasta reale.
Sycylijczycy, poza frutta martorana przygotowują na Ogninssanti także cukrowe figurki, Pupi ri zuccaru, i rozliczne inne ciastka, często o wdzięcznych nazwach jak np. ossa di morto (czyli… ‘kości zmarłego’).
Również w pozostałych regionach Włoch znajdziecie specjalnie przygotowywane na ten czas słodkości. W mojej rodzinnej Umbrii piecze się między innymi le fave dei morti (czyli bób zmarłych), są to kruche ciasteczka, wypiekane oczywiście także z migdałami! Ponoć ich geneza sięga aż czasów etruskich, kiedy to były wkładane zmarłym do grobów. Według późniejszej tradycji, fave należało zostawić w domu na stole, żeby zmarli odwiedzający swoich bliski, mogli się poczęstować. Składnikami, które używa się do przygotowywania wypieków i dań na święto zmarłych, są przede wszystkim bakalie, suszone owoce, orzeczy, migdały czy miód. Już najdawniejsze wierzenia łączyły je bowiem ze światem zmarłych.
dr Giulia Kamińska Di Giannantonio Italica di Giulia
Kopiowanie i cytowanie całości lub fragmentu tekstu jest możliwe jedynie podając imię i nazwisko autorki oraz odnośnik do źródła tekstu.